26 maja 2006, 11:46
Tyłek mnie boli od kopów, które dostaję.
Mam dwa czułe punkty : i serce i tyłek – stąd tak nieprzyjemnie
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 |
Tyłek mnie boli od kopów, które dostaję.
Mam dwa czułe punkty : i serce i tyłek – stąd tak nieprzyjemnie
„- Marie wyobraź sobie dwóch strażaków, którzy ugasili pożar w lesie. Jeden z nich ma twarz całą w sadzy, drugi jest zupełnie czysty. Który z nich umyje twarz w strumyku?
- Niezbyt mądre pytanie, oczywiście ten brudny.
- A właśnie że nie! Ten brudny popatrzy na swojego towarzysza i będzie myślał, że jest czysty. I na odwrót, ten z czystą twarzą popatrzy na umorusanego kolegę i powie sobie w duchu: „Pewnie i ja tak wyglądam, muszę się umyć”.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Leżąc te parę dni w szpitalu, zrozumiałem, że w kobietach, które kochałem, zawsze poszukiwałem samego siebie. Patrzyłem w ich czyste, piękne twarze i widziałem w nich swoje odbicie. I odwrotnie, one patrzyły na mnie, widziały sadzę na mojej twarzy i choćby nie wiem jak były inteligentne i pewne siebie, w końcu także widziały swoje odbicie we mnie i zaczynały sądzić, że są gorsze, niż rzeczywiście były. Proszę cię, nie popełnij tego błędu.”
Paulo Coelho: Zahir
Piję zimną herbatę i zrobiło mi się chłodno. Jestem zmaltretowana pracą i nie chce mi się robić brzuszków.
Głośniki wysiadają, bo Katie Melua ma donośny głos. Odkryłam ją ostatnio i jak na razie maltretuję w każdej wolnej chwili. Nastroiła mnie by tu zajrzeć: nawet nie wiedziałam, że tak dawno już nic nie napisałam. Chyba z tego „wyrastam”…
Czasami gdy usypiam przychodzą mi do głowy myśli, które mogłabym spisać i tu wstawić. Gdy się budzę już ich nie ma, a rytm dnia nie sprzyja ich powrotom…
Rytm dnia nie sprzyja myśleniu.
(dziwne, że jeszcze pamiętam hasło do bloga)
„Jestem słodka” – bluzeczka z misiem, miodem i pszczółkami, którą mam właśnie na sobie przypomina mi, że już prawie dwa miesiące nie widziałam się z przyjaciółką. Podkoszulek ten dostałam kilka lat temu od niej na urodziny i stanowi on w tym momencie taki sentymentalny łącznik.
Na nic nie mam czasu. W pracy siedzę całymi dniami, weekendy zawalone. Kiedy ja mam wolną chwilę, inni jej nie mają, więc nie ma się jak spotkać. Zakichana sprawa.
W zeszłym miesiącu dostałam zaproszenie do grona. Zalogowałam się, poszukałam znajomych, kilku znalazłam, ale jest ich zaledwie garstka. I dopiero teraz widzę, jak pourywały się kontakty, jak wielu znajomych utraciłam. Telefon, czy Internet nie łączy ludzi, tylko czas i chęci.
Wszystkiego jest coraz mniej. Coraz częściej dopada mnie uczucie że jestem odzierana, ktoś lub coś – okoliczności, system, lub licho wie co – ograbia mnie z części mnie samej. To nie ja! Niknę w oczach, nie poznaję się i czuję się obco sama ze sobą
Senność. Nic się nie dzieje. Dni umykają zbyt szybko i zbyt rutynowo, by mogło z nich zostać we mnie coś więcej ponad to zmęczenie, które nawet w wolny dzień daje o sobie znać.
Kawa nie stawia na nogi, sen nie przywraca trzeźwości myślenia. Apatia mnie ogarnia, ale zwalam to na tę nieciekawą pogodę.
Jakieś mgliste, wczesno – studenckie bądź też licealne ideały przysypane zostały… sama nie wiem czym……, niczym polskie dachy śniegiem – tylko czekać, kiedy zostaną pogrzebane. Ale nic to. Szamocę się pomiędzy bardzo trzeźwym, tudzież bardzo pijanym, spojrzeniem na swój stan: „Jestem szczęśliwa.” lub „Szczęśliwa? Nie, nie jestem”... Kiedyś w końcu odgadnę – może zbyt pochopnie. Albo może po prostu zbyt późno.