Archiwum czerwiec 2006


Bez tytułu
Autor: solei
28 czerwca 2006, 22:32

Po pierwsze: nauczyłam się połykać małe proszki bez popijania wodą

Po drugie: zdaje się, że zaczął się trudny okres – odrzutowce (inaczej zwane – chyba – chrabąszcze) zaczynają grasować

Po trzecie: mam branie u 50-cio latków...!

Po czwarte: nieco lepiej dogaduję się z kolegami w pracy, bo zobaczyłam, że potrafią współczuć i wspierają mnie na duchu w związku z chorobą P.

Po piąte: P. ma jutro zabieg, który może wyjaśni w końcu co mu dolega

Po szóste: .... dziś P. odrzucił mnie od siebie na 2000 kilometrów, mimo że siedziałam na brzegu jego łóżka

Po siódme: boję się jakichkolwiek związanych z „Po szóste:”  decyzji

Po ósme: nie wiem co będzie dalej

Po dziewiąte: ... tu miga kursor ...

 

Bez tytułu
Autor: solei
27 czerwca 2006, 21:50

Jest we mnie coś takiego, co lubi pewne schematy i rutynę. I chyba idące za tym poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Dziś zauważam, że bardzo często do tego dążyłam, mimo, że jestem jeszcze młoda i powinnam była chwytać okazję, rozwijać się i zmieniać. Uparcie jednak tworzyłam sobie utarte ścieżki, zamknięte pudełeczka i bezpieczne podwórka.

 

Z P. także.

Kolejny raz mnie bardzo zranił. I w sumie polegało to w dużym stopniu na tym, że zburzył swym zachowaniem moje wyobrażenie o nim. Rozmazał ten obrazek, który budowałam przez dwa lata, poprzez dodanie kilku ostrych kresek zupełnie nie pasujących do mojej wizji całości.

 

Nie spodziewałam się po nim takiej reakcji, zaskoczył mnie zupełnie i nie potrafię się w tym wszystkim odnaleźć, nie wiem jak się zachować. Żaden schemat nie pasuje, żadne wydumane rozwiązanie nie przystaje do sytuacji. I szamocę się w tym wszystkim okrutnie, a z jego strony nie uzyskuję żadnej pomocy – wręcz przeciwnie, on spiętrza tylko to moje poczucie bezradności poprzez półsłówka, niedomówienia i zaszyfrowane sygnały.

Ale może nie powinnam się dziwić. Może to ja powinnam stanąć na wysokości zadania i podjąć to wyzwanie, które tak jawnie przede mną postawił.

Co czuje facet leżący w szpitalu, niepewny diagnozy i obolały? Czego oczekuje?

I dlaczego tak strasznie odrzuca swym zachowaniem, że zaczynam wątpić w to, co było między nami?

  

Nie jestem silna. I czasami tak strasznie przeklinam siebie za to.

 

 

 

Bez tytułu
Autor: solei
17 czerwca 2006, 21:41

Ostatnio w ogóle nie piszę (ale Sang i Tusiai też nie piszą. Naamah dopiero co ponownie zaczęła ;))

 

Zastanawiam się po co mi stałe łącze internetowe, skoro i tak z niego nie korzystam. Całe dnie spędzam w pracy, albo na „zapełnianiu czasu”, co pozostawia po sobie uczucie pustki. Z rozrzewnieniem wspominam czasy studenckie :)

Ostatnio pożarłam się z główną dyrektorką na Polskę i kolegami w pracy, bo nie lubię cwaniactwa, olewactwa i zwalania obowiązków na innych. Próbowałam dogadać się i wprowadzić klarowne ustalenia, ale zasady fair play nie wszystkim są na rękę – szczególnie tym, którzy dzierżą władzę. Idealistka ze mnie i naiwniaczka, której wydawało się, że przy dobrych chęciach może mieć miejsce choć odrobina sprawiedliwości. Po kilku kopach otworzyłam jednak oczy i przyznałam rację wszystkim tym, którzy od dawna mi mówili, że jedyną panującą w pracy zasadą, jest zasada wyższego stołka.

No to szukam nowej pracy :)

A dopóki jej nie znajdę, załagodzę stosunki z kolegami i  po cichutku stanę się tak cwana i egoistyczna, jak oni. Innymi słowy: nie będę zmieniała otoczenia, tylko dostosuję siebie do niego... W końcu taki lajf, nie? ...