Najnowsze wpisy, strona 6


Bez tytułu
Autor: solei
09 sierpnia 2006, 23:31

W piątek mam randkę.

Sama jednak nie wiem po co mi ona, skoro moje nastawienie do sprawy nie wróży nic dobrego. Ciągle czuję się „zajęta”... No, ale postaram się przynajmniej miło spędzić czas.

Pamiętacie tego pana? (oczywiście to nie z nim mam tę randkę!) :

 

„- cześć skarbie!! :-)))

- o! witam

- ale się za tobą stęskniłem!!!

- :-) no tak. zapewne ...

- jak tam święta kochanie? jak ci minęły? jak sylwester? gdzie byłaś ? dobrze się bawiłaś? poderwałaś kogoś? powiedz! poderwałaś??...

- mam odpowiadać czy pytasz dla zasady?

- hahaha ! :-)) no tak! przepraszam!! co słychać?!

- w sumie nic nowego...

- a ja bawiłem się świetnie! byliśmy w górach!! mówię ci, rewelacyjnie!! szkoda, że ciebie nie było!! ...ech kochanie! ale się stęskniłem!

- no myślę ;-) nie odzywałeś się od paru ładnych miesięcy...

- a!.. wiesz jak jest!! hahahaa :-)) ale się poprawię!! gdzie idziemy?? masz czas? wyskoczymy gdzieś??

- mam egzaminy...

- aaaa.. no tak ... mówiłem, że niepotrzebnie poszłaś na dzienne!! już w ogóle nie masz dla mnie czasu!! to co? kiedy gdzieś wyskoczymy?? a mówiłem ci ?? kupiłem już szafki do przedpokoju, mieszkanie jest już prawie urządzone! koniecznie musisz zobaczyć!! kiedy podjedziemy?? ...wiesz kotku, że chcę by to było nasze gniazdko!!.. a w ogóle dzięki za życzenia!! to co?? ... wyjdziesz za mnie??!!...

 

nie znałam.. albo nie poznaję. zbyt wiele zmian.

irytacja. ;-)”

 

Ten pan ostatnio znowu mnie nachodzi.

Może i nie byłoby w tym nic strasznego (szczególnie w moim obecnym, singlowym stanie), gdyby nie fakt, że po dwóch latach jego sposób myślenia i zachowanie, pozostało identyczne z tym w przytoczonym wyżej fragmencie. Facet ma niemalże 30 lat, a oliwy w głowie za grosz... Wróżę mu starokawalerstwo! :)

 

 

Bez tytułu
Autor: solei
08 sierpnia 2006, 11:54

„Pamiętaj, że bez względu na wszystko, są tacy, którzy Cię kochają... Tak prawdziwie... Nie oglądaj się za tymi, którzy na Ciebie nie zasługują. Pozwól życiu toczyć się samemu, a zobaczysz, że miło Cię zaskoczy... Miej charakter i poznaj swą wartość, ludzie wtedy zawsze będą Cię szanować. Jak mówisz A, mów i B – bądź konsekwentna! Wtedy dopiero trafisz na szczęście. Wtedy na pewno Ci się uda, bo jesteś wyjątkową kobietą! Ale pamiętaj- tylko wtedy! Nie odpisuj tylko przemyśl to sobie. Wierzę, że jesteś silna. W końcu nazywasz się .... (tu pada nasze nazwisko)”

 

Takiego smsa dostałam od mojego brata parę dni po tym, gdy rozstałam się z P. i gdy jeszcze brałam pod uwagę to, czy do niego nie pobiec z przeprosinami.

Nie mogłam uwierzyć, że napisał mi coś tak uroczego! To zupełnie do niego niepodobne! .. Mój instynkt mnie nie zawiódł – napisała to jego dziewczyna :))) No, ale pomijając detale, on się pod tym podpisał, więc chwała mu za to..

Dziś, gdy minęło już trochę czasu i powoli zaczynam odzyskiwać głębokość oddechu, coraz bardziej zaczynam przyznawać mu (jej) rację. Przynajmniej w kwestii: jeśli się powiedziało A, należy też powiedzieć B.

„Chyba się rzucę w wir randek!” – mam ambitny plan....ciekawe czy uda się go zrealizować

Bez tytułu
Autor: solei
29 lipca 2006, 13:00

Dziwnie niezdefiniowany ten stan. Uczucie pustki we mnie i na zewnątrz, w kwestiach małych i nadrzędnych, w dniu dzisiejszym i w przyszłości. Nic mnie nie cieszy...

U fryzjera owszem, byłam. Wyszłam nawet zadowolona. Teraz zadowolona jestem mniej. Nieważne to jednak bo problem zasadniczo zostaje w mojej głowie, a nie na niej...

Nie wiem już nawet kim dla mnie był i co znaczył. Czy wypełniał mnie całą, czy tylko cząstkę mnie – bo zadziwiające, jak bardzo obraz siebie budowałam dzięki tej relacji z nim... Teraz zostałam sama z nie dokończonym, nie wyrażonym i silnie zgniecionym i potłuczonym uczuciem. Pełna szczerej, ofiarnej miłości, która odbiła się od niego jak piłka tenisowa od rakiety, nie pozostawiając na nim nawet śladu... I dostałam tą piłką prosto w twarz, kiedy wysłałam mu dziś smsa i otrzymałam odpowiedź pełną chłodu i obojętności. On odciął się ode mnie definitywnie, a ja nadal „czuję” go w sobie i wokół siebie. Nadal „żyję” nim. Nie jestem w stanie wymazać go ze swego umysłu i odczuwania, bo kończąc ten związek nie zabiłam miłości...

Może i Olszówka miała rację, ujmując tę kwestię w ten sposób. Zastanawiam się jednak po jasną cholerę usiłowałam ocalić tę miłość, skoro dziś mam dzięki niej jedynie cierpienie. Po co mi było chronić to uczucie, skoro od długiego czasu skazane było na zniszczenie. On je skazał... A ja odbywam teraz karę

26.07.2006

Bez tytułu
Autor: solei
25 lipca 2006, 15:27

Jestem przykładem na to, że prawdziwa miłość może się nie skończyć, ale może się skończyć związek. Bywa, że warto zrezygnować ze związku, żeby nie zrobić krzywdy miłości”...  E.Olszówka

 

tylko jeszcze żeby mieć siłę, aby w tym wytrwać

i mieć siłę, by to przetrwać...

ja jej nie mam

 

ten urlop jest straszny

Bez tytułu
Autor: solei
14 lipca 2006, 13:29

No właśnie ...

 

Wczoraj powiedziałam „koniec”  

Pod wpływem chwili, wybuchu, choć dojrzewałam do tego przez kilka ostatnich miesięcy

 

Ale nie wiem na ile konsekwentnie

Zbyt często sprawdzam telefon, opis na gg

 

Być może on będzie „konsekwentny za mnie”

Ale to też będzie mnie bolało