02 marca 2006, 11:40
„Jestem słodka” – bluzeczka z misiem, miodem i pszczółkami, którą mam właśnie na sobie przypomina mi, że już prawie dwa miesiące nie widziałam się z przyjaciółką. Podkoszulek ten dostałam kilka lat temu od niej na urodziny i stanowi on w tym momencie taki sentymentalny łącznik.
Na nic nie mam czasu. W pracy siedzę całymi dniami, weekendy zawalone. Kiedy ja mam wolną chwilę, inni jej nie mają, więc nie ma się jak spotkać. Zakichana sprawa.
W zeszłym miesiącu dostałam zaproszenie do grona. Zalogowałam się, poszukałam znajomych, kilku znalazłam, ale jest ich zaledwie garstka. I dopiero teraz widzę, jak pourywały się kontakty, jak wielu znajomych utraciłam. Telefon, czy Internet nie łączy ludzi, tylko czas i chęci.
Wszystkiego jest coraz mniej. Coraz częściej dopada mnie uczucie że jestem odzierana, ktoś lub coś – okoliczności, system, lub licho wie co – ograbia mnie z części mnie samej. To nie ja! Niknę w oczach, nie poznaję się i czuję się obco sama ze sobą