08 października 2006, 21:37
Złożyłam papiery na studia podyplomowe. I co? I gucio! Nie ma wystarczającej liczby osób, więc kierunek nie rusza.
Potrafią pokrzyżować plany... :(
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
Złożyłam papiery na studia podyplomowe. I co? I gucio! Nie ma wystarczającej liczby osób, więc kierunek nie rusza.
Potrafią pokrzyżować plany... :(
Powyrzucane zdjęcia i uprzątnięte zakamarki pamięci. Odkurzone ze złudzeń. Z tej nadziei, która tliła się wbrew rozsądkowi. Powiedzenie, że nadzieja matką głupich znalazło w tej sytuacji potwierdzenie. On jest nadal z tamtą. Podobno szczęśliwy, zaangażowany, oczarowany nią, co mnie w końcu nie dziwi, bo dziewczyna jest tak bardzo różna ode mnie... A to miał podwyżkę, a to gdzieś byli, a to czyjeś wesele, na które razem pójdą – skrawki informacji obijają się o moje uszy i na małżowinach zostają, nie trafiają do środka, nie zatruwają mnie już tak bardzo. On należy już do przeszłości, która zamknięta została na kluczyk za drzwiami, spod których ewentualnie jakieś światło dobiega. Czasami coś zaboli, jakaś myśl się przemknie, jakieś wspomnienie wytrąci z tego rytmu nie pamiętania i nie odczuwania, ale to już coraz rzadsze promienie tamtego światła. Ono gaśnie... Czy też może przyduszane jest tą męską ręką, która tak bardzo niespodziewanie pojawiła się przy mnie. Jeszcze nie wiem jak się to potoczy, czy to czasem nie ponowne złudzenie, że „tym razem z tym człowiekiem będzie już dobrze”, ale pomijając konsekwencje, on jest jak balsam na rany pamięci i z tym mi jest teraz dobrze, więc niech trwa...
Na początku września pękł mi srebrny pierścionek, który dostałam od P. podczas zeszłorocznych wakacji nad morzem. Niech to więc będzie taki symboliczny koniec
Over and done ....
Powoli, bardzo powoli, dociera do mnie świadomość, że z P. to już definitywny koniec. Nie pomogą żadne tęsknoty, telefony, dowiadywanie się, co gdzie kiedy jak długo był. I z kim. Bo wiem, że był z nią.
Powoli zaciera się obraz bycia razem, powoli rodzi się rytm bycia samej... Samej, bo z K. też nic nie wyszło. Zabrakło porozumienia, może i czegoś więcej, nie wiem. Nie wnikam. Nieważne to.
Teraz ważne jest tylko to, co ja z tym wszystkim zrobię. I jak się w tym odnajdę.
I chyba na razie nie ma we mnie miejsca dla żadnego nowego mężczyzny. Teraz muszę pobyć sama ze sobą i złapać rytm. I odnaleźć pewność siebie, bo z tego byłam ostatnio ograbiona.
Urywam się z pracy i wyjeżdżam z przyjaciółką na parę dni do Sopotu.
A jak na razie jest ze mną chill-outowa płyta Blue Eyes Platinum Radia Zet, (z np. „Cherry Blossom Girl” Air-a, albo Ilya „Soleil Soleil” :)) ) Rewelacja. Polecam!
Boże, jak ja go kochałam ............Jak ja go nadal kocham
A on od jakiegoś czasu ma już kogoś nowego przy sobie..........
Z dnia na dzień po prostu... więdnę.... nie da się tego opisać
Rzeczywiście przypadki chodzą po ludziach. Wystarczyło jedno wyjście do klubu, aby go poznać i jedna (piątkowa) randka, bym pomyślała, że chcę, by było ich więcej.
Były już trzy.
K. świetnie całuje :)
Jednego tylko nie jestem jeszcze pewna... czy całując go w zapamiętaniu, nie odczuwam tego tak, jakbym całowała P... I czy w chwili uniesienia, zamiast K. nie przywołam imienia P.
Bo P. przecież ciągle „we” mnie jest.
To chyba będzie jeszcze za wcześnie.
Czas pokaże
Albo co tam!Idę na całość odkąd dowiedziałam się, że P. być może zaczyna już „nowy etap z inną”