Bez tytułu


Autor: solei
29 lipca 2006, 13:00

Dziwnie niezdefiniowany ten stan. Uczucie pustki we mnie i na zewnątrz, w kwestiach małych i nadrzędnych, w dniu dzisiejszym i w przyszłości. Nic mnie nie cieszy...

U fryzjera owszem, byłam. Wyszłam nawet zadowolona. Teraz zadowolona jestem mniej. Nieważne to jednak bo problem zasadniczo zostaje w mojej głowie, a nie na niej...

Nie wiem już nawet kim dla mnie był i co znaczył. Czy wypełniał mnie całą, czy tylko cząstkę mnie – bo zadziwiające, jak bardzo obraz siebie budowałam dzięki tej relacji z nim... Teraz zostałam sama z nie dokończonym, nie wyrażonym i silnie zgniecionym i potłuczonym uczuciem. Pełna szczerej, ofiarnej miłości, która odbiła się od niego jak piłka tenisowa od rakiety, nie pozostawiając na nim nawet śladu... I dostałam tą piłką prosto w twarz, kiedy wysłałam mu dziś smsa i otrzymałam odpowiedź pełną chłodu i obojętności. On odciął się ode mnie definitywnie, a ja nadal „czuję” go w sobie i wokół siebie. Nadal „żyję” nim. Nie jestem w stanie wymazać go ze swego umysłu i odczuwania, bo kończąc ten związek nie zabiłam miłości...

Może i Olszówka miała rację, ujmując tę kwestię w ten sposób. Zastanawiam się jednak po jasną cholerę usiłowałam ocalić tę miłość, skoro dziś mam dzięki niej jedynie cierpienie. Po co mi było chronić to uczucie, skoro od długiego czasu skazane było na zniszczenie. On je skazał... A ja odbywam teraz karę

26.07.2006

Proxy
31 lipca 2006
Uwielbiam czytać Twoje teksty – jakkolwiek trafiłem na nie zupełnie przypadkiem, po prostu wpisałem do wyszukiwarki frazę zupełnie nie powiązaną z Twoją osobą, nie znalazłem poszukiwanego fragmentu – w zamian taka sympatyczna niespodzianka! Tyle dobrych i mądrych rad zawierają – chociaż jak wynika z zapisków, to chyba też czasami jesteś w dołku i rady takowej potrzebujesz. Wszystko zarejestrowane takim pięknym językiem. Od ponad tygodnia pochłaniałem wszystko jak leci – w końcu dzisiaj zdecydowałem całość wydrukować (chyba nie masz nic przeciw temu? – tylko w jednym egzemplarzu :), by móc upajać się bez każdorazowego odpalania mojego kompa. Dzisiaj czytam niektóre wyjątki po raz kolejny. Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem. Szczerze Ci zazdroszczę. Na dzisiaj nie mogę podjąć się skomentowania kolejnego Twojego tekstu, problem mnie przerasta i nie chcę narazić się na śmieszność. Ale kto wie... może już niedługo? Pomimo różnicy
iwcia_iwon
29 lipca 2006
mnie w sumie jedna laska tak zawróciła w głowie, że długo trwało zanim się pozbierałam po tym wszystkim, i było rzeczywiście ciężko kiedy sobie uswiadomiłam, że nigdy jej już nie zobacze bo wyjechala z kraju... i że nigdy już na pewno nic między nami nie będzie... przed wyjazdem wysłała mi smsa co tam niby o mnie myśli, bardzo chamskiego, potraktowała mnie jak ostatnią szmatę, nie odezwałam się do niej już nigdy, nie napisałam emaila co o tym wszystkim myślę chociaż wiele razy bardzo chciałam, z perspektywy czasu wiem ze to milczenie z mojej strony było jedynym rozwiązaniem, choć tyle razy chciałam napisać co myślę, jak to wszytsko widzę, powyjaśniać sprawy, mieć jakieś wiadomości od niej. Cieszę się że nie uleglam pokusie odezwania sie do niej, chociaż szczególnie jak się nachlałam to miałam taką cheć, i choć to tak bolało i choc liczyłam że może jednak coś...
Nie wiem co mam ci napisać, czy masz coś zrobić czy nie zrobić, jedno wiem, cier
pia
29 lipca 2006
przeczytałam kilka razy juz...i nie wiem co napisać. wszystko co mi do głowy przychodzi to kilka słów na temat płci przeciwnej. kilka niecenzuralnych słów. trzymaj się.
29 lipca 2006
bo gdyby czlowiek wiedzial ze upadnie to by sobie usiadl... kiedy ratowalas zwiazek z calych sil, wierzylas ze to ma sens... sama jedna za dwoje nie nastarczysz...
29 lipca 2006
kiedys pare lat bardzo duzo siebie odda£am drugiej osobie..poswieci£am umys£, dusze..serce...mysli..a ten ktos najpierw pozwoli£ mi sie tak zatracic, a potem poszed£ sobie, zostawi£...pamietam zw£aszcza te smsy ktore probowa£am pisac i ten brak odpowiedzi lub jeszcze gorsze-odpowiedz ch£odna, upokarzajaca w obliczu tego co wciaz czu£am i czego nie mog£am wyrwac z siebie...bola£o przez kolejne 2 lata..a teraz jest mi tak obojetne..to przejdzie.

Dodaj komentarz