28 listopada 2004, 14:13
Czasami myślę, że w miłości to jak w szachach. Po przemyśleniu trzeba pewną ręką, zdecydowanym ruchem wykonywać wszelkie posunięcia, a nie wahać się czy wycofywać z poczynionych kroków.
I należy mieć przy tym świadomość, że nawet jeśli pojawi się żal nad straconą figurą, to i tak dojdzie się w końcu do zwycięstwa… (lub porażki – ale o tym się podczas rozgrywki nie myśli, bo przecież nie po to się tę grę rozpoczyna).