18 lipca 2004, 22:59
Na półce stoi świeżo zakupiona nagrywarka. Stoi (leży) tam od paru tygodni, bo za licho nie wiem, jak można ją zainstalować. W niewielkiej odległości od nagrywarkowej półki stoi sobie lampa. Taka egzotycznie powyginana – bardzo trendy, zupełnie nie pasująca do tego pomieszczenia. Ale stoi bo zostałam nią obdarowana – i obraza majestatu byłaby, gdybym zdecydowała się ją z hukiem wychrzanić. Pofukałam więc sobie parokrotnie, tak po cichu, by w zbędne dyskusje z majestatem się nie wdawać, następnie pozmien
iałam dotychczasowe ustawienia – przesunęłam mebel, zdjęłam kinkiet, w miejscu powstałej dziury przyśrubowałam obrazek i wstawiłam rzeczoną lampę.Stoi lampa i stoi nagrywarka. Lampa totalnie niepotrzebna, nagrywarka jak na razie nieużywana. Stoją, czekają, zajmują przestrzeń i działają mi na nerwy. Stanowią dodatek do nowości, jakie ostatnimi czasy pojawiły się w mym pedantycznie poukładanym światku. Drepczę sobie – z dnia na dzień – między tym wszystkim “świeżym i chaotycznym nowym” i szukam znanych, cie
płych miejsc... Bo to lato takie przecież zimne. Bo myśli takie przecież rozpierzchnięte...Zagryzam zęby, bębnię palcami w stół. Nieokreśloność. Niecierpliwość.
Notka ta napisana była parę dni temu. Dziś, z wyjątkiem tego zimnego lata, jest nadal aktual
na.Ano, bywa.