28 kwietnia 2004, 13:33
Gorzko mi.
Smak ten rozchodzi się w ustach przy każdym zawodzie i pozostaje na dłuższy czas – tak, jakby pojawiał się w następstwie połkniętego lekarstwa a nie wypływał z tej głębokiej irytacji.
Gorzko mi za każdym razem, gdy odczuwam niestabilność i, w rezultacie, nieokreśloność czyichś zachowań ; kiedy dostaję sygnały na tyle jaskrawe, by mogły być jednoznacznie rozumiane, a następnie nie spotykam się z potwierdzeniem wywnioskowanych przeze mnie intencji... Ba, i to nie tylko z
potwierdzeniem moich własnych przypuszczeń, ale także obserwatorów, którzy od czterech miesięcy spostrzegali zachodzące sytuacje.... [opis zdarzeń nie nastąpi]
To gorzkość, której nie zniweluje ani czekolada, ani wieczorne piwo w pubie... ani piwo z czekoladą. Usunie ją dopiero kolejne zagryzienie zębów wraz z pojawiającą się myślą: wszelkie górnolotne nadzieje lądują nisko – trzeba więc się ich wyzbyć!
Co prawda wtedy, w zastępstwie goryczy, pojawi się w ustach cierpkość... ale ten smak moje kubki znoszą już lepiej.
PS. A przed Waszymi oczami kolejne dzieło NAAMAH !