Archiwum kwiecień 2004, strona 1


Bez tytułu
Autor: solei
05 kwietnia 2004, 22:08

“Ty chyba nie liczysz na to, że będziesz zrozumiana? – powiedziałam w rozmowie – Możesz im własne bebechy uzewnętrznić, a i tak każdy zobaczy tylko to, co chce i jest w stanie widzieć. Daj więc sobie spokój. Pamiętaj, że patrzą na ciebie przez pryzmat siebie – konkretnym nastawieniem, oczekiwaniem, wcześniejszym doświadczeniem. Nie spodziewaj się zbyt wiele. Nie licz, że zrozumieją co masz na myśli... Przypuszczam, że nie spotkasz się z pozytywnym odbiorem... Wiesz, najlepiej nie mów za dużo, bo i tak obrócą to przeciwko tobie. Choćbyś nie wiem jak dobre intencje miała... ”

A teraz pomyślałam, że przecież do blogowiska, te słowa pasują idealnie... a nawet więcej. To miejsce jest znacznie bardziej pozbawione możliwości zrozumienia, niż realny świat.

Choć w sumie wszędzie jest podobnie. Chyba ze wszystkimi ludźmi mamy jedynie swoiste punkty styczności [a kto widząc zaledwie punkt, jest w stanie zrozumieć całość?]. Zawsze jest się tylko samemu ze sobą i w rezultacie można się do tego chyba przyzwyczaić... No, ... z czasem.

PS. Przedświąteczna uwaga: jak przetrwać świąteczne zjazdy rodzinne? Olać i nie wyskakiwać z dobrymi radami. To była moja rada! [dobra ;-)]

Bez tytułu
Autor: solei
01 kwietnia 2004, 22:12

“I jeszcze informacje drogowe: dziś zdejmujemy nogę z gazu na ulicach ......... , ............ i ........... bo panowie z radarami już czekają!”...

No proszę – w porannych informacjach radiowych można posłuchać bezpardonowego namawiania do łamania prawa. – Zdejmujemy nogę z gazu na ulicach ... ble, ble, ble – za to na wszystkich innych możemy zapieprzać srogo ponad setkę, rozjeżdżać przechodniów, rozchrzaniać ogrodzenia i zabijać innych kierowców w wyniku czołowego zderzenia! Luz! Dajemy wam, kochani nasi słuchacze, cynk jak uniknąć ograniczeń spaczonego prawa. Bo przecież ograniczenie prędkości w terenie zabudowanym to przegięcie, mające tylko jeden, jedyny cel: uniemożliwienie prawym obywatelom dojechania na czas do pracy!...

I te same stacje radiowe, z pełną mocą, bębnią dzień później, jak to z 10-cio letniego dzieciaka została miazga na środku przejścia dla pieszych i jak to warszawska policja nie daje sobie rady z wyłapywaniem piratów drogowych : gdzie się podziewają stróże prawa? nigdy ich nie ma tam, gdzie być powinni! co oni w ogóle robią? obijają się, wyciągają łapy po łapówki, albo wlepiają mandaty Bogu ducha winnym, porządnym obywatelom a nie zajmują się tym, czym należy! ... A dzień później kolejna dawka świeżutkich niusów: “ moi drodzy! – dziś zwalniamy przed skrzyżowaniem...”

... Uważaj złodzieju! : tu dziś stoi policja! – ukradnij w drugim sklepie. Uważaj gwałcicielu!: niedaleko kręci się patrol! – lepiej w innym kącie dorwij jakiś dorodny tyłeczek. Uważaj obywatelu!: na tej drodze nie pozwala ci się łamać prawa! – zrób to na następnej !! ... Medialna hipokryzja przyprawia mnie o mdłości.

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Kierowcy zacierają rączki z radości, a matki rozjechanych dzieci przeklinają ten codzienny komunikat. A ja razem z nimi. Już raz wylądowałam na masce samochodu (gdy przechodziłam po pasach przy zielonym świetle – komuś, kto miał warunkowe, za bardzo się śpieszyło). Za więcej takich atrakcji serdecznie dziękuję... No tak. Tylko to “dziękuję” wyfrunęło z mych ust, pofrunęło i odfrunęło w siną dal, bo przecież oczywistością jest, że głos jednostki zniknie wśród pisku opon.