Archiwum 25 stycznia 2004


Bez tytułu
Autor: solei
25 stycznia 2004, 22:38

Nienawidzę przymusu. Nawet najmniejszego. Robić coś dla zasady, bo trzeba, bo wypada, bo każą. Chcę nic nie musieć! : chcę się budzić, dopiero gdy jestem wyspana, tupać, gdy jestem zła, śmiać się głośno, gdy jest mi wesoło, robić wszystko co mi przyjdzie na myśl, gdy tylko tego zapragnę... Czytać, gdy mam na to ochotę – a nie wtedy, kiedy zbliża się egzamin. Gdyby ten materiał z psychologii trafił w me ręce w czasie wakacji, pochłonąłby mnie bez reszty. Teraz, gdy za cztery dni będę z niego przepytywana, wzbudza niechęć i uprzedzenie. Odwrotny skutek. Spróbuj mnie więc do czegoś zmuszać a zaprę się jak osioł ... Ile można byłoby osiągnąć, gdyby nie bat nad głową, lub gdyby można było utrzymać w sobie motywację wewnętrzną, mimo zewnętrznych nakazów ...

Chcę nic nie musieć! – pomyślałam bezwiednie, a następnie powędrowałam do kuchni i wyciszyłam moje "dziecko id" solidną porcją czekolady z orzechami. Następnie wróciłam do notatek z psychologii i, już nawet nie wzdychając głośno, dostosowałam się grzecznie do roli dorosłego, więźnia racjonalności. Bez buntu, bez złości, jedynie z rezygnacją ... I irytacją, że oto kolejny raz rozkapryszone dziecko upomina się o swoje prawa w najmniej odpowiednim momencie – nie bacząc na “powagę” sytuacji.

Żeby tak można było je wychować ...