02 września 2004, 21:56
I tak mija kolejny 2-gi września.
Jakoś nie mam ochoty na bilanse, podsumowania. Wydają się całkowicie bezcelowe – bynajmniej nie wyznaczają nowych kierunków, nie mobilizują do działania, a wręcz przeciwnie… Może za rok, przy ćwierćwieczu uda mi się powiedzieć: „to osiągnęłam!”. Daję więc sobie jeszcze rok.
I tak minęły wakacje.
Ich także nie podsumuję, bo wynik wskazywałby wartość zero. Nie zrobiłam nic z tego, co zaplanowałam. Za to zrobiłam dużo z tego, co zdecydowanie planowane nie było… - i może w tym tkwi jakiś sens ?
Nie wiem. Dziś pozwalam sobie na nie-myślenie.