15 maja 2004, 23:04
Kolejny raz usiadłam przed klawiaturą, by napisać o tej, widzianej przed tygodniem, sztuce. Przez siedem dni próbowałam wsadzić w słowa myśli, które pojawiły się tuż po brawach i towarzyszyły
mi w ciągu wieczornej drogi powrotnej przez – jakoś tak nieadekwatnie – błyszczące miasto. Myśli te zjawiły się, trawiły środek i ulatniały z każdym nowym dniem.Notki zaczynałam od kwestii wyciągniętego z dna szafy ubrania: “Czarna, tak lubiana, koszula. Do niej usta już mniej niż zwykle czerwone, lecz za to czarna kreska na powiece nieco mocniej pociągnięta” – zaczynałam i nie kończyłam. Nie wyszło.
Nie wyjdzie. Porzucam temat. Po tygodniu z tych myśli została jedynie fascynacja tą koszulą – przypomniałam sobie, że lubię siebie w czerni a za rzadko ją noszę.
Sztuka b
yła o bezsensie, młodości, erotyce, samobójstwie – górnolotne tematy. Choć groteskowo przedstawione, jakieś wrażenie wywołały. A mimo to, w mej głowie pozostał jedynie kawałek przyciasnej szmatki. Po niecałym tygodniu odczucia spłaszczone zostały do formatu streczowej bluzki na guziki. I odbyło się to banalnie prosto. Samoistnie.Tylko tydzień. A tu, mimo, że po latach, banałem nie świszcze. Myśli same przeskakują na nieodpowiednie tory – ot tak nagle, bez przyczyny i w niewygodnym momencie. Czasami za myślą pójdzie czyn...
W od
powiedzi bardzo miłe słowa, ale jakoś tak wyjątkowo dużo w nich żartu. A dzień później zaskakujący mail: “Wiesz, taka mała prośba. Może jednak nie pisz sms’ów. Moja dziewczyna jest strasznie zazdrosna. Nie chcę zaszkodzić mojemu związkowi. Lepiej żebyśmy utrzymywali kontakt e – mailowy. Tak na wszelki wypadek.” [?!!]Założyć myślom kaganiec, przyduszającą obrożę i na smyczy wyprowadzać na spacer.
I może – tak banalnie i samoistnie – pozwolić im się w końcu ulotnić.
dodatek z 17.maja : w odpowiedzi na krótkie " no tak, rozumiem.. Ok, to trzymaj się, pa" otrzymałam: " Nie lubię jak tak piszesz! Postaraj się mnie zrozumieć. Nie chcę zrywać z Tobą kontaktu! Nigdy!! Pamiętaj o tym..." . Nie rozumiem i pewnie nigdy nie zrozumiem pewnych posunięć tego człowieka.