Archiwum 16 kwietnia 2004


Bez tytułu
Autor: solei
16 kwietnia 2004, 20:55

Przytargał ze sobą pudło, otworzył je i pogłaskał mnie po głowie.

- Zajmiesz się tym? – spytał.

To było parę tygodni temu.

W święta o to nie pytał, ale zadzwonił w środę:

- I jak ci idzie? Powklejałaś już, podpisałaś wszystkie?

Wykręciłam się od odpowiedzi, choć oczywiście mogłam się przyznać, że nie mam czasu na takie bzdury, jak wykonanie rodzinnego albumu. Zrobiłabym mu jednak ogromną przykrość.

Pamięta wszystkie daty: dzień moich urodzin i imienin, urodziny mojej babci, ojca, brata, ciotek i innych członków rodziny. Także swoich córek, tylko im życzeń już nie składa. Nie rozmawiają ze sobą od ponad 7-miu lat. Pamięta więc szczegóły wydarzeń sprzed dziesiątków lat. Pamięta ludzi, chwile, momenty i szczęście, które wtedy odczuwał, a które teraz trzyma już tylko w dłoniach.

Wręczył mi to pudło, trzęsącymi się dłońmi alkoholika, zaniósł się chrapliwym kaszlem człowieka o przeżartych płucach i poprawił koszulę, wiszącą na wychudzonych gnatach.

I wręczył mi pudło z nadzieją, że ujmę w ramy i posegreguję jego wspomnienia – chyba ulatniające się wraz z parującym z ciała alkoholem. Zbiorę je i stworzę galerię cieni przeszłości : on bawiący się z roczną córeczką klockami; on z żoną przytuloną do ramienia; jego dzieci biegające radośnie po placu zabaw; on ze swoją rodziną – uśmiechnięty i szczęśliwy.

Wręczył mi to pudło jako cały dorobek swojego życia – to wszystko co pozostało mu po 50 latach istnienia. I mimo tych miesięcy wyrzeczeń i zagranicznej harówki, mimo nadziei pokładanych w dorastających dzieciach, mimo lat współtworzenia z ludźmi czegoś, co nazywa się rodziną – jedynym jego dorobkiem jest pudło z pożółkłymi fotografiami.

Poza nimi istnieje dla niego tylko: życie z dnia na dzień – picie – życie od poranka do wieczora – picie – życie – picie – śmierć.

- To wszystko odnośnie poprzedniej notki. To odnośnie przeszłości, o której powiedziałam – zamknąć ją w skrzyni na strychu a klucz wyrzucić do jeziora. Wychodzi więc na to, iż zapomniałam, że relatywizm istnieje nie tylko w fizyce. W moim przypadku oglądanie się wstecz wiąże się z rozchwianym stosunkiem do procesów mnie tworzących, a dla niego to motor do otwierania oczu o świcie. Dla mnie to jedna z minionych partii życia, dla niego – całe życie...

W takich momentach mam ochotę zamknąć usta i nie mówić już nic.

A tak poza tym, to: boli mnie głowa (wiosenne przesilenie?), boli mnie dziąsło od ósemki (zmądrzeję?) i mam wyniki badań (“nie widzę żadnych negatywnych zmian” – no to sukcesywnie hamujemy proces).

... “A tak poza tym, to wszyscy zdrowi” ...