nachalność
22 grudnia 2003, 12:16
Nigdy więcej “randek” w ciemno....no, a przynajmniej poddawania się swatom, przez obecną na spotkaniu koleżankę. Facet – zdaje się – nudny, bez poczucia humoru, opryskliwy i niezdecydowany. A co najgorsze i najbardziej istotne w całej kwestii – zapatrzon
y w tę moją koleżankę (gospodynię wieczoru) jak w obrazek. Więcej zauważyć już nie zdążyłam. Został z hukiem spławiony. Można stwierdzić: “Co z niej za koleżanka, skoro takiego faceta proponuje?!” – uznała, że skoro lubię intelektualistów, to może , jakimś cudem, ten mi się spodoba.... Jak widać – nie spodobał się, a koleżanka – jak go miała na karku, tak ma. Nieprędko się facet odczepi. Zdaje się, że spieszno mu do ożenku – trzydziestka prawie go dopadła, a tu kandydatka na małżonkę jakaś oporna ....Warto na siłę dążyć? Pozbawiać się honoru osobistego? Ona nigdy nie dawała mu nadziei, nigdy niczego nie obiecywała, nigdy nie byli parą. Wytrwałość przynosi sukcesy, wytrwałość zabija przeciwnika. Przekornie ona mu nie da teraz żadnej szansy. Jej irytac
ja sięga zenitu. Nachalność nie opłaciła się... – tylko w tym przypadku?
Dodaj komentarz