KOTEK...


Autor: solei
01 grudnia 2003, 19:16

Udało mi się w końcu przechwycić, bardzo istotną dla mojej pracy mgr, książkę. Przejechałam pół miasta, by ją odebrać z biblioteki, a że podczas jazdy siedziałam na miejscu pasażera (wciąż nie daje mi spokoju myśl, że nigdy nie zrobię prawa jazdy! :/ ), przez blisko godzinę podziwiałam szarość dzisiejszego dnia. Szare niebo i szarzy ludzie drepczący po szarej ziemi. Jeden wielki smętny obraz. Żadnych szczegółów, detali, motywu do zawieszenia oka nie dostrzegałam.   I tak do momentu, gdy mym oczom ukazała się postać wesołej, młodziutkiej istotki, koślawo biegnącej do autobusu. Błękitna czapeczka z daszkiem – głęboko osadzona na blond główce; żarówiasto – różowa, puchowa kurteczka – z lekka przykrótka i ciasna; czerwone dzwonowate spodnie – szargające się niechlujnie po ziemi i czarne wiosenne szpileczki – wykrzywiające, nieprzystosowane do obcasów, szybko przebierające stópki...

Był to widok niecodzienny i jakże uroczy! Przyciągał publiczną uwagę z mocą scenki ukazującej kłapouchego szczeniaka pomiędzy rozbrykanymi trzylatkami. Istotka biegła z tak wesolutką i dumną minką, że uznałam, iż fakt zwracania na siebie uwagi, przynosi jej ogromnie dużo radości. Cóż no, dziwić jej się chyba nie powinnam. Dziewczę stanowiło swoisty promyczek w tym zszarzałym świecie. Ściągając na siebie uwagę odwracała ją od codziennych spraw każdego przechodnia i powodowała, że robiło się weselej. I co tam, że tworzyła widok tak komiczny, że aż żałosny – skoro jej to nie ruszało, to mnie tym bardziej. Najwyraźniej było jej z tym dobrze.

I tak sobie myślę teraz, ile zabiegów potrafią ludzie poczynić, by wyróżnić się spośród tłumu. Ile pomysłów przychodzi im do głowy, by zapobiec procesowi “stapiania się” z otoczeniem. Silna jest ta potrzeba indywidualizmu i ostre są jej przejawy. Kiedy przy takiej zewnętrznej różnorodności coraz trudniej znaleźć dla siebie odpowiednią maskę, dochodzi się do tworzenia idiotycznych póz i kretyńskich zachowań...

Przeczytałam ostatnio, że każdy, kto usilnie podkreśla swoją odrębność, chce pokazać swoją nietuzinkowość, oryginalność i niebanalność, wskazuje tym samym, że nie patrzy w głąb siebie. Nie nad sobą się zastanawia i , zdaje się, nie dla siebie samego się wysila. Jego oczy zwrócone są ku światu. Na nim skupione: by toczyć z nim ciągły wyścig i regularne przepychanki – aby tylko robić coś wbrew niemu, by tylko się odróżnić. Gdzieś zanika wtedy ta głoszona wolność. Ciężkie do pojęcia staje się twierdzenie, że poprzez przejawianą odrębność stajemy się niezależni i autonomiczni.... Jest to paradoks, bo biegnąc ciągle w tym maratonie ze światem, nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo jesteśmy do niego przywiązani, ile skupienia i uwagi wymaga od nas podążanie za modą by uzyskać ten efekt “nie-podążania” ! O ile łatwiej byłoby żyć swoim życiem wewnętrznym i tym właśnie sposobem: niezależnie, indywidualnie, oryginalnie i niebanalnie, bo odlegle od zewnętrznych wpływów świata.

Patrzę na tych szarych ludzi na ulicy i myślę, że: taki zwykły, niedostrzegalny mężczyzna idący pod dużym, czarnym parasolem, w znoszonych, starych półbutach i szarych, niemodnych spodniach może być o wiele większą indywidualnością niż ta krzykliwa, różowa nastolatka próbująca się wyróżnić. On pewnie jest o wiele bardziej od niej wolny...

Ale dziwna jest ta ludzka natura, skoro autonomii szukamy w zewnętrznych a nie wewnętrznych przejawach. I zaznaczamy usilnie swoją obecność dopominając się od ludzi uwagi i dostrzeżenia.... I tym sposobem pojawiają się pod wartościowymi, ciekawymi notkami lakoniczne, irytujące komentarze: “Fajny blog, ale zajrzyj do mnie!!!!” A po zajrzeniu ukazuje się wielki, różowy, puchaty, przesłodzony, śpiewający.... kot!...

04 grudnia 2003
to była dziewczynka poszukująca własnego stylu...a moze właśnie w takim jej teraz dobrze...jedno jest pewne:za pare lat zobaczyłabys ją w innym stroju:)
04 grudnia 2003
I ty narzekasz, że pojawia się kot? Zajrzyj do mnie, tam pojawia się pomidor!!! (to był dowcip z tych czarnych :)))
04 grudnia 2003
Solei z pecjalnie dla Ciebie. Już jest :)
04 grudnia 2003
zalosne proby podkreslenia swojej indywidualnosci szokujacym ubiorem draznia mnie od zawsze podobnie jak bunt bez celu (nawet mlodzienczy)... brrr
04 grudnia 2003
A ja tą w błękitnej mycce rozkiminiłem! To zwykła maniura była! I w ogóle uważam, że Ci, którzy za wszelką cenę chcą się wyróżniać wyglądem próbują w ten sposób nadrobić braki w charakterze (wiem z doświadczenia). A ci, którzy chcą toczyć ciągłe przepychanki ze światem zostają wrzucani do wora ze wszystkimi innymi, którzy walczą ze światem i wtedy sobie uzmysławiają, że takich jak oni są miliony i jak bardzo ograna jest ich poza! Podsumowując- po tym jak Frank Zappa przyznał się, że zjadł własne gówno- nic już nie może szokować, a co więcej nikt już nie może być oryginalny (no bo jak skoro już wszystko powiedziano i zrobiono?)
03 grudnia 2003
Fajny blog, ale wpadaj do mnie !!! Zgadzam się z Harleyką. Tzn. w Twojej tezie też jest sporo racji, ale ja zawsze podkreślałem, że każdy rodzaj odmienności i inności to jednak cnota, a to, że u niektórych taka postawa przybiera często groteskowe formy czy też trąci od niej fałszem to zupełnie inna sprawa. Trzy kropki na koniec, by nadać tej wypowiedzi znamiona nieprzeciętności...
02 grudnia 2003
tak..nawet ja czasem zaloze czerwone spodnie..ale nie sa dzwnowate...:)hehe..dzis natomiast ubralabym z checia czapke niewidke..macie moze?
02 grudnia 2003
A wiesz, ja daję ludziom prawo do krzykliwości. Pamiętam, gdy przed laty mnie też się to zdarzyło, pamiętam tamto beznadziejne zachowanie. A wiesz, że było to w czasie, kiedy czułam się tak samotna, zagubiona, niechciana, niepotrzebna, paradoks, prawda? Ale tak właśnie było. Fajnie do ciebie zajrzeć, można sobie porozmyślać :)
02 grudnia 2003
po co sie nad tym zastanawiac....? Nie wystarczy po prostu byc...?
02 grudnia 2003
Jezeli widok był uroczy, jak piszesz, to znaczy jej oryginalność była autentyczna. Nie każdy krzykliwy wizerunek jest pozą.
and
02 grudnia 2003
Żeby być orginalny nie skomentuje tej notki :P.
sylvia
02 grudnia 2003
Swietne spojrzenie na ta nasza ludzka nature!
01 grudnia 2003
Krzykliwe kolorystycznie stroje to nie dla mnie, ja zawsze lubiłam stawać w opozycji do większości i szokować ich swoimi poglądami - ale się leczę ;)
solei->tusiai
01 grudnia 2003
hahahaaa!! No właśnie nie!! :)
tusiai->solei
01 grudnia 2003
Droga solei! Z całą pewnoscia nie!!!!!!!! Słowa są po prostu niedoskonałe. Czasem tak bywa........:)Chyba sama rozumiesz:)

Dodaj komentarz