Bez tytułu


Autor: solei
31 stycznia 2004, 00:45

Życie dla innej osoby. Całkowite oddanie się. Jakie są koszta takiego zatracenia się w innym człowieku? Jakie jest życie kobiety, która rzuca studia, by poświęcić się mężowi i dzieciom? Jak wygląda jej dalsze życie? Czy jest tak, że teraz czuje się spełniona, ale poczucie to maleje z każdą chwilą mijającego czasu? Co zrobi, gdy dzieci dorosną, odejdą z domu, a ona nie będzie miała co ze sobą zrobić? Jak wtedy ma żyć dalej, jak się odnajdywać w codzienności wypełnionej pustką? Ile można dawać z siebie zapominając o braniu?...

Patrzę na moją babcię. Spracowaną. Z opuszczonymi bezradnie rękami. Dawała całe życie, a teraz już nie wie co może dać jeszcze. Pustka.

Patrzę na moją matkę i widzę przed nią takie samo niespełnienie. Teraz - całkowite oddanie się rodzinie. Dla siebie nie ma nawet czasu wolnego ... a może ma, tylko nie umie już go dla siebie przeznaczyć. Wszystko dla innych. Dla syna – bo przecież 25-cio latek to takie jeszcze dziecko, któremu trzeba kanapki do pracy zrobić, koszulę uprasować, czy nową kupić, o kluczach przypomnieć, bo na pewno zapomni ... I co jakiś czas pojawiają się żale, przytyczki i swoisty rewanż jest oczekiwany – “bo przecież tyle dla ciebie robię, więc doceń to i zrób teraz coś dla mnie!” A przecież on się nie pojawi, bynajmniej nie w formie jakiej ona oczekuje ...

Gdzieś się zatraca własna osoba, gdy celem życia jest życie dla innych. Bo tak, wbrew pozorom, jest chyba najłatwiej – łatwiej czuć, że jest się potrzebnym komuś, niż żyć dla siebie samego ... A gdy nagle tego kogoś zabraknie ...

Szkoda, że list nie trafi do adresata.

02 lutego 2004
moze i racja, moze... ale ciezko jest nawet sprobowac, nie da sie, po prostu sie nie da...
niemozliwe----> heartland
02 lutego 2004
jezeli chodzi o wizualna strone tego zagadnienia jest ona zbyt specyficzna w swojej strukturze zewnetrznej gdyz przez speralizm spektyczny dochodzimy do zbyt konkurencyjnych wnioskow...ja tez rozszerzylam kontekst;-)
heartland->niemozliwe
02 lutego 2004
rozszerzyłem kontekst
01 lutego 2004
heartland..serce Ty nie moje a skad mozesz o tym wiedziec ?;-)
kindziorek
31 stycznia 2004
czasami nalezy postapic egoistycznie...pomyslec o sobie...zrobic cos tylko dla siebie...
heartland
31 stycznia 2004
Właśnie, tak jest najłatwiej...
31 stycznia 2004
o panna-nikt cudownie, ze to napisalas!
31 stycznia 2004
hmmm... Jakbym czytała opis mojej mamy... Dlatego ja nie popełnie tego samego błędu..... chcę być niezależna..... teraz pracuję na własną przyszłość.... mam nadzieję, że mi się uda
31 stycznia 2004
"Miłość nie polega na stałym patrzeniu na siebie, lecz na stałym patrzeniu we wspólnym kierunku." Antoine de Saint-Exupery
31 stycznia 2004
oczywiscie rzucanie studiow uwazam za ostatnia glupote i odciecie sobie drogi do niezaleznosci ale to szczegol
31 stycznia 2004
rzucilam studia - to byl moj wybor, stracilam prace, bo po wychowawczym juz mnie pracodawca nie chcial- wiadomo wolal panienke bez dzieci, dyspozycyjna i taka z ktora wiadomo mniej klopotu bo nie pojdzie na zwolnienie na chore dziecko...oczywiscie ze sa momenty kiedy mam dosc...ale nie wykorzystywalam babc do opieki nad dziecmi i nie zostawialam placzacego malenstwa w zlobku, robilam to co do mnie nalezalo...na wszystko jest czas w zyciu...i na zajmowanie sie sama soba i na poswiecenie sie innym...oczywiscie ze calkowite poswiecenie nie jest dobre...trzeba zostawic tez cos dla siebie...zawsze jest cos za cos...takie zycie...ale zycie dla innych wcale nie jest latwiejsze...wymaga wielu kompromisow trudniejszych niz zajmowanie sie tylko soba...to jak zyjemy zalezy od nas samych...a przeciez zawsze mozna znalezc czas tylko dla siebie trzeba tylko chciec
31 stycznia 2004
tak..wyslij...ale zauwaz, ze takich ludiz jest od groma...w koncu zycie dla samego siebie moze sie znudzic...a tak..mzoe ktos nam poklaszcze czasem?sami sobie nie uwierzymy....a moze to czysty idiotyzm?ja tam nie wiem..jeszcze zyje dla siebie...chyba?!a mzoe zyje dla moich przyszlych dzieci?o tak..dbam o wlasne wygody, zdrowie i olej w glowie aby one i to mialy..hehe cholera..nawet gdy chce nie moge..zawsze zyje sie dla kogos....paranoja?! :] ide spac..zmeczona jestem hehe...
31 stycznia 2004
Amen. Ja bym tam wysłał, choć musze przyznać, że aż do bólu to było prawdziwe....

Dodaj komentarz