Bez tytułu


Autor: solei
30 sierpnia 2004, 18:50

Czasami patrzę na nią i ze strachem zastanawiam się ile we mnie z niej będzie, ile jest.

Tak samo jak ona patrzy na swą matkę i w krzyku wyraża tak głęboko tkwiącą dezaprobatę. A później, w domowym zaciszu, przy nas,  stanowczo usiłuje wyprzeć się istniejącego w charakterach podobieństwa.

Ja również się tego obawiam. Chciałabym powiedzieć, że jesteśmy na tyle od siebie różne, bym mogła ustrzec się przed błędami, które ona tak wyraźnie teraz popełnia… Genetyczny bagaż jest jednak ciężki.

Chyba jedynie posiadana świadomość może spowodować, że nie stanę się tą osobą, przed którą uciekam. Świadomość i kontrola własnych zachowań, rozumienie ich.. O ile to w ogóle jest możliwe.

 

A główny wniosek z dzisiejszego dnia, to: zaprzestanie przewidywania ludzkich reakcji, czy motywów działania, szczególnie, gdy to przewidywanie cechuje pesymizm. (!!!)

 

31 sierpnia 2004
NIe martw się Solei - myślę że będziesz tym kim chcesz być, kluczem jest tu samoświadomość, którą Ty masz bardzo rozbudowaną. :)
31 sierpnia 2004
"the past will catch you up as you run faster"... (ale przeszłość wypadałoby zamienić na coś innego) - nie uciekaj więc ;)
31 sierpnia 2004
Jesteśmy podobni do rodziców. Czy tego chcemy, czy nie... Ale podobno z niektórymi cechami ich charakteru można walczyć:)
31 sierpnia 2004
jak juz sie nia staniesz to przeczytaj sobie ta notkę:)
winiet
30 sierpnia 2004
1) to nie kwestia genow tylko raczej przejecia zachowan 2)ja mam tez tak z ojcem, ja juz widze jak cholernie w niektorych rzeczach jestem do niego podobny, widze jakie wady przejalem od niego.. a On uwaza ze jestesmy zupelnie inni.. zeby bylo ciekawiej projektuje swoje wady na mnie, ja je owszem mam ale przynajmniej je sobie uswiadamiam, czesto wlasnie patrzac przez pryzmat jego zachowan 3)radze odpoczac troche od literatury psychologicznej zanim zaczniesz patrzec na wszystkich wokolo jak na obiekt do diagnozowania, to ma zgubne konsekwencje.. paru studentow psychologii znam i wiem co mowie
30 sierpnia 2004
tak.. chęć uŁożenia swojego życia... inaczej... może nam wyjść na dobre.... bo przecież... każdy jest kowaLem swojego Losu...
30 sierpnia 2004
Nie uciekszniesz od tego.Pewnych rzeczy nie mozna zmienic,nie zawsze mamy nad wszystkim kontrole.
30 sierpnia 2004
Jaki mądry wniosek dnia... :).Spoczko... ;]
30 sierpnia 2004
Moje osobiste doświadczenie (w sensie moich porównań z ojcem) uczy, że świadomość różnic jest odwrotnie proporcjonalna do ich faktycznego występowania. Tzn. im bardziej Ci się wydaje, że jesteś różna tym bardziej podobna (zupełnie nieświadomie, rzecz jasna) się stajesz, ale skoro cośtam dostrzegasz to szansa na uchronienie się przed powtarzaniem błędów rodzicielki jest nieporównywalnie większa. Z genami nie wygrasz, ale zawsze można się umówić przynajmniej na jakiś remis !
30 sierpnia 2004
pees. do 5 października na pewno będe ! Fajnie, prawda ?!
kaisa
30 sierpnia 2004
geny....to nieuniknione,niestety...czasami dostajemy w spadku po przodkach cos niewiarygodnie milego, taki prezent od losu, a czasami chce nam sie plakac z powodu tego \'prezentu\'
30 sierpnia 2004
To smutna notka, solei. gratuluję odwagi w odkrywaniu prawdy.

Dodaj komentarz