Bez tytułu


Autor: solei
04 marca 2007, 19:45

Jestem uzależniona od lusterka. Zawsze trzymam je w torebce, choć to wcale nie oznacza, że non-stop się w nim przeglądam. Potrzebuję go w tych trudnych momentach, gdy sytuacja wymyka się spod kontroli i trzeba szukać pomocy w innej strefie świadomości.

Niesprecyzowana, nieokreślona i rozchybotana samoświadomość.

Ostatnio długo, boleśnie długo, wpatrywałam się w lustro, szukając w nim siły. Patrzyłam na podkrążone oczy i pojawiającą się delikatną siateczkę zmarszczek. Szukałam w tej twarzy dorosłości i dojrzałości, która pozwoliłaby mi wyprostować skulone ramiona i podnieść brodę. I powstrzymać wiszące na rzęsach łzy.

Wpatrywałam się w tę twarz, by dostrzec swoje lata i idącą za tym odporność na ciosy. Wewnątrz czułam się jak dziecko. Skrzywdzony gówniarz, który opieprzony przez kierowniczkę szuka schronienia u mamy.

Patrzyłam więc na tę zranioną istotę i zaczynałam dostrzegać jak jej twarz stopniowo tężeje, w oczach pojawia się wyraz zacięcia i odwagi a szczęki zaciskają się. Powoli docierała do mnie świadomość, że nie ma już dziecka, które może wylewać strumienie łez, bo ktoś miał zły humor i się przejechał. W lustrze odbijała się przecież twarz 27 – letniej kobiety, która powinna mieć już nieco stwardniały tyłek od życiowych kopów i stalowe oczy, w których nie pojawiają się już łzy z byle powodu.

 I powinna mieć już świadomość, że cudze słowo nie ma prawa umniejszać jej wiary w siebie i we własne siły. Nie w odzewie innych ludzi powinna szukać potwierdzenia swojej własnej wartości, nie w ich oczach wyszukiwać elementy do budowania obrazu siebie.

A jednak to robię. Chociażby w chwili, gdy spoglądam w lustro i jako obserwator patrzę na siebie z dystansu. Pojawia się więc znowu czynnik zewnętrzny – obraz, który widzą inni, i ten obraz pozwala mi odnaleźć w sobie siłę, by zacisnąć zęby i powstrzymać łzy…

Małe dzieci patrzą w lustro i na tej podstawie budują swą samoświadomość. Ile więc we mnie musi być jeszcze z dziecka, mimo posiadania 27 – letniej twarzy? Dużo za dużo.

Wewnętrznie wciąż czuję się jak smarkacz, a obraz, który dostrzegam wpatrując się intensywnie w lustro, wywołuje czasami wręcz zaskoczenie z powodu istnienia tego dysonansu..  

 

PS. W zeszłym tygodniu byłam na filmie: „Małe dzieci”. W zbyt wielu momentach mogłabym się utożsamić z bohaterami.

(Rewelacyjny film. Polecam!)

 

 

A w formie dodatku (no niech już będzie, a co mi tam ; specjalnie dla Kontestatora i *Ka) – „5 grzechów głównych”:

1. W wieku lat 15-tu miałam fioła na punkcie Backstreet Boysów… Wstyd i hańba.

2. Tusiai jest moją koleżanką, którą poznałam na studiach zanim jeszcze pisałyśmy nasze blogi.  Ale znam osobiście jeszcze dwóch Panów z Warszawy (w tym jednego bardzo dobrze Wam znanego, bo świetnie piszącego – wielka szkoda, że zlikwidował już swojego bloga), których poznałam właśnie na blogowisku. Znajomość opierała się początkowo na mailach albo gg, ale finalnie spotkałam się z nimi w realu kilkakrotnie.

3. Jedna z pierwszych umieszczonych notek w tym blogu (ta o mojej tragicznej jeździe autobusem na uczelnię) była względnie oszukiwana, bo stanowiła zlepek wielu różnych przypadków, a nie wydarzenie jednego dnia…  Ale kolejne notki to szczera prawda :)))

4. Mam jedno ucho odstające, co stanowi dla mnie odwieczny kompleks, w związku z tym zawsze (!!) noszę rozpuszczone włosy.

5. Podobno mój „blogowy image” nie prezentuje się zbyt ciekawie, bo piszę tu prawie zawsze wtedy, gdy jestem w kiepskim nastroju, ale tak naprawdę jestem bardzo wesołą osobą…  I, mimo, że na blogu niezwykle rzadko mi się to zdarza, w rzeczywistości często przeklinam… Iii… bardzo lubię seks. Czasami zdaje mi się, że nawet o wiele bardziej niż moi dotychczasowi partnerzy :)

 

Aha, jeszcze jedno. Przyznaję szczerze jak na spowiedzi, że mam żal do Naamah, za to, że nie przysłała mi swojego (normalnego) zdjęcia, mimo, że obiecywała mi to, gdy wysłałam jej swoje…

 

I jeszcze jedno: bardzo żałuję że Ormuzd nie pojawia się już na moim blogu. Niezmiernie ceniłam sobie jego komentarze.

 

Mam teraz wytypować kolejne osoby? Niech więc będzie : Iwcia_iwon, Fanaberka, Martynia… a czy jest jeszcze ktoś, kto się nie zwierzał?

 

06 marca 2007
Nawet nie wiesz jaką radość sprawiło mi Twoje odstające ucho :-))) Gdyby było jak należy, sang nie przyznałby się do swoich odstawań :-))) A film - mnie sie podobał. Śmiałam się, a nie była to komedia. Czyli życiowe dramaty podane z genialnym, wysublimowanym dowcipem. Ale ostrzegam - ja lubię ciężkie dramaty ;-)
ka
05 marca 2007
z tym uchem to mam to samo! / co do pierwszej części notki..pięknie byłoby zawsze mieć coś w sobie z dziecka, tylko wtedy życie jest zbyt trudne..
kinga (naamah)
05 marca 2007
O! A ja na śmierć zapomniałam, później net straciłam, później ochotę na blogowanie... dobrze, że mi przypomniałaś, postaram się zrehabilitować w Twoich oczach :) Adres na tlenie (igu...) działa? :)
iwcia_iwon
05 marca 2007
nie jestem w stanie jakoś skomentować bo pomiędzy jednym a drugim kichnięciem tracę wątek i zapominam co chcialam napisać...
04 marca 2007
No ba, trudno się z Wami nie zgodzić - swoiste wiosenne ożywienie zapanowało na blogowisku ;) Muszę jednak zaznaczyć, że nie tylko wyznania przyprawiają tu o wybuchy śmiechu, ale i komentarze, które się później czyta ;) Martyniu doceniam poświęcenie, tym razem na pewno nie przeoczę ;)))
kontestator => solei
04 marca 2007
E tam, masz złe podejście. Poza tym skoro Martynia rozpoczęła to może i zakończyć, ewentualnie wzorem Hollywood zrobimy drugą część, a później 3, 4 aż w końcu odsprzedamy jakiemuś koncernowi prawo do sfilmowania, a później będą nas dodawać do piątkowej Wyborczej za 5 zł. Też sobie myślę, że ten łańcuszek (których zwyczajowo nienawidzę) był dla tego miejsca pozytywnym impulsem.
sang
04 marca 2007
Też bardzo lubię seks i z tej okazji też mam jedną rzecz odstającą, ale nie ucho.
04 marca 2007
...jaka tam plama ...;) Słońce ....;) ... się normalnie poswięcę żebyś się uśmiechnęła;).....
04 marca 2007
eee tam, Konti dam sobie spokój, bo dałam plamę z Martynią, więc już lepiej nic nie powiem :)))
04 marca 2007
... kobito ...to ja ja tę kretyńską grę rozpoczęłam na tych blogach;) ... znaczy co? mam jeszcze raz się spowiadać?;) ... w sumie coś bym wymyśliła;) .... a tak na marginesie ... ta kretyńska gra chyba dobrze zrobiła tym blogom ... jakbym się obudziły z zimowego snu ... no i uśmiecham się częściej:)....
kontestator=> solei
04 marca 2007
Śmiało córko ! Wyrzuć z siebie wszystko ! Koniecznie z pikantnymi szczegółami, ku uciesze zwyrodniałego elementu blogów pe el.
solei--> Konti
04 marca 2007
rzeczywiście, nawet spodobała mi się ta spowiedź. Do tego stopnia, że musiałam się powstrzymać, żeby nie wymieniać dalej, bo jeszcze kilka kwestii przyszło mi do głowy :))
04 marca 2007
Dzięki za dedykacje. W sumie to nawet więcej niż 5 (widać, że tego potrzebowałaś !). A tym późnym dojrzewaniem to się tak strasznie nie przejmuj, powiedziałbym że to ogólnoludzkie.

Dodaj komentarz