Bez tytułu
01 stycznia 2007, 21:08
Jeszcze z lekka nieprzytomna jestem po tej nocy pełnej uniesień. Jeszcze w ustach pozostaje cierpki smak wina i przypraw dodawanych do spaghetti, którymi „nowy P.” uraczył mnie w porze obiadowej. Ten kameralny sylwester drastycznie różnił się od zeszłorocznej zabawy w górach i mimowolnie wymusił porównania…
Może w zeszłym roku nie było z P. idealnie, ale była bliskość i poczucie przynależności, o których nie potrafię zapomnieć i których nie potrafię u nikogo innego odnaleźć.
To był rok „zwrotów”, totalnych i zaskakujących zmian w biegu rzeczy. Czas rozstań i nawiązywania nowych relacji. .. Los płatał mi mało oryginalne figle.
Mając to w pamięci, trudno utrzymać w sobie chęć do planowania i posiadania nadziei, że to, czego pragnę w najbliższej przyszłość, ziści się wedle tego życzenia. Trochę więc jestem odarta z oczekiwań i planów i chyba trochę przerażona nieprzewidywalnością losu. Co może przynieść nowy dzień i co może przynieść nowy rok.
Dodaj komentarz